Dlaczego sztuka? Bo parkowanie wymaga w takim samym stopniu umiejętności, jak i pewnego rodzaju intuicji. Zdobycie umiejętności wiąże się z uważnym słuchaniem instruktora, ale na intuicję ma on już dużo mniejszy wpływ.
Parkowanie to sekwencja trzech czynności: podjeżdżam – oceniam, czy mam wystarczająco dużo miejsca – parkuję. Tylko tyle. I aż tyle. W Internecie furorę robią filmiki, na których uwieczniono walczących z parkowaniem kierowców, którzy przypominają czasem akrobatów, próbując się wcisnąć w wybrane miejsce. Niesprawiedliwie najczęściej bohaterkami tych dzieł amatorskiej kinematografii są kobiety. Panowie jednak równie często uskuteczniają takie akrobacje.
Najczęstsze błędy w parkowaniu to: zajmowanie dwóch miejsc (wjeżdżam, jak mi wygodnie, nie zwracam uwagi na innych), krzywe parkowanie, wjeżdżanie pod nieodpowiednim kątem. To może spowodować, że zahaczymy o słupek (jeśli np. parkujemy na parkingu podziemnym w centrum handlowym), zablokujemy komuś wyjazd, uszkodzimy auto, wyjeżdżając. Koniecznie musimy też zwracać uwagę, ile mamy miejsca na otwarcie drzwi. Dlatego, gdy widzimy, że w sąsiedztwie stoją inne auta, trzeba otwierać je ostrożnie, wytłumić impet – nikt nie lubi rysek i dołków.
Wielokrotnie już podkreślaliśmy, że dobry kierowca to nie tylko taki, który ma duże umiejętności wymagane do prowadzenia pojazdu, ale też taki, który pamięta, że nie jest jedynym uczestnikiem ruchu drogowego. Tu nie chodzi o altruizm na drodze, ale o własny komfort i bezpieczeństwo. Po to uruchamiamy wyobraźnię – i przy jeździe, i przy parkowaniu, i przy wszelkich innych manewrach. Jeśli parkowanie sprawia trudność, lepiej poświęcić na ćwiczenie więcej czasu, nie krępować się, skupić się i robić to na początku dwa razy wolniej niż potem przeżywać niepotrzebny stres. Zdarzają się przypadki, że kierowca, któremu parkowanie idzie kiepsko, woli zaparkować w dużej odległości od celu. Jest to jakiś sposób, ale… po to mamy auta, żeby nas do tego celu dowoziły.
A jak lepiej parkować: przodem czy tyłem? – pytają czasem kursanci. Tu nie ma żadnego „lepiej”. To jest zależne od lokalizacji. Czasem lepiej jest parkować przodem, innym razem tyłem – wszystko zależy od miejsca, w którym chcemy zaparkować. Zasada jest tylko jedna: nigdy nie parkujmy bezmyślnie.
Wiele osób za najtrudniejsze uważa parkowanie równoległe. Warto zapamiętać, że równolegle parkuje się tyłem. Taka jest konstrukcja pojazdu: ma skrętną przednią oś, tylna jest stała. Gdy próbujemy jechać do przodu i skręcać przodem, samochód zachowuje się nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Parkowanie równoległe może rzeczywiście sprawiać trudności, ale warto poświęcić na jego ćwiczenie czas, bo to bardzo praktyczna umiejętność, zwłaszcza w dużym mieście, gdzie wszelka przestrzeń do parkowania jest cenna.
Każdy manewr jest jak naczynia połączone: składa się na niego zespół dobrych nawyków. Pisaliśmy już o tym, by nie zapominać, że mamy w aucie lusterka. Oczywiście w wyjątkowych sytuacjach możemy posiłkować się pomocnikiem, który pokaże, czy możemy podjechać w tę lub inną stronę, ale parkowanie to mimo wszystko nie jest działanie w tandemie. Jak podczas jazdy, kierowca jest tu odpowiedzialny za wszystko. Lusterka są może niewielkie, ale bardzo pomocne. „Ale ja w nich nic nie widzę” – powiedział kiedyś pewien kierowca. Zapomniał, że lusterka się ustawia, reguluje kąt pochylenia. Wszystko dla naszej wygody. I bezpieczeństwa.
Najgorsze, co możemy zrobić, to uznać, że „jakoś to będzie”. Po to uczymy się jeździć, by się odnaleźć w każdej sytuacji. I w każdej móc elegancko zaparkować.