Dla jednych etui z dokumentami jest jak nieodłączny element garderoby, jak fragment skóry. Nie wyobrażają sobie, by mieli się bez nich poruszać i zabierają je ze sobą jakby odruchowo. Jest też druga grupa kierowców – takich dla których pilnowanie prawa jazdy i poświadczenia ubezpieczenia to dopust boży. To właśnie w tej grupie olbrzymi entuzjazm wzbudziła informacja o podpisaniu przez prezydenta noweli Prawo o ruchu drogowym oznaczającym, że dokumentów już mieć przy sobie nie będzie trzeba.
Dane o kierowcy i jego pojeździe mają być zgromadzone w cyfrowej bazie, a w czasie kontroli kierowcy wręczone będzie pokwitowane. W bazie danych będą wszystkie potrzebne kontrolującemu informacje. Ale jeszcze się nie cieszmy – bo zmiany jeszcze nie weszły w życie. Ministerstwo Cyfryzacji zbiera opinie i potwierdzenia od służb uprawnionych do kontroli drogowej. O tym, że dokumenty można już zostawić w domu, Ministerstwo poinformuje w specjalnym komunikacie, który pojawi się trzy miesiące przed wejściem w życiu nowego przepisu.
Pozytywne i oczekiwane informacje często rodzą euforię, która zagłusza zdrowy rozsądek. Fakt, że jakaś informacja pojawia się w przestrzeni publicznej, nie oznacza jeszcze, że jest ona prawdziwa. Trzeba monitorować sytuację, zwłaszcza wtedy, kiedy chodzi o przepisy. Te mają czas na to, by wejść w życie i trwa to zazwyczaj trochej dłużej, niż oczekiwałby tego kierowca. Dla niego pogłoski mogą mieć przykre konsekwencje. Tymczasem na razie jeszcze kierowca powinien mieć przy sobie nie tylko dowód osobisty, ale również dokument dopuszczający pojazd do ruchu, dokumenty ubezpieczeniowe, potwierdzające aktualność badań technicznych. Jeśli pojazd jest uprzywilejowany – poświadczenie uprzywilejowania, a jeżeli zainstalowano w nim blokadę alkoholową – świadectwo kalibracji. W niektórych przypadkach potrzebne są także dokumenty świadczące o kwalifikacjach zawodowych. Za brak danego dokumentu policjant wystawia mandat w wysokości 50 zł. Jeśli braki się zsumują, może to dać kwotę 250 zł. Tak więc zanim wygodna ustawa zacznie obowiązywać, warto jeszcze poćwiczyć pamięć, żeby dokumenty zawsze były tam, gdzie być powinny. Bo przepis trzeba zobaczyć na papierze, a nie tylko o nim usłyszeć, by móc uznać, że obowiązuje.
Ale gdy mowa o prawie jazdy, dobrze wspomnieć o karach za jazdę bez niego nie dlatego, że się go zapomniało, lecz dlatego, że się go nie ma. Na przykład przed zdaniem egzaminu na prawo jazdy. Kursant nie jest jeszcze kierowcą. To dopiero adept. Uczy się pod opieką instruktora. Instruktorem nie jest starszy kolega, który po prostu ma prawo jazdy. Musi to być osoba posiadająca odpowiednie uprawnienia. Więc kolejność jest bardzo ważna: najpierw egzamin, potem jazda. Tak jest bezpiecznie i odpowiedzialnie.
